Po raz kolejny rozbrzmiały słowa kolędy podczas Wigilii środowiskowej w naszej szkole. Dyrektor szkoły jak zawsze ciepłymi, płynącymi prosto z serca słowami powitała wszystkich przybyłych tak licznie gości. Wokół kolorowej i świecącej choinki, przy żłóbku Małej Dzieciny zebrały się więc pokolenia. Chleb miłości pobłogosławił przybyły na uroczystość proboszcz parafii w Zbuczynie ks. Stanisław Chodźko. Opłatkiem dzielili się dziadkowie, rodzice i dzieci – uczniowie. Znak pokoju przekazywali sobie zaproszeni goście, nauczyciele, absolwenci, sąsiedzi. Wszyscy we wspólnej modlitwie wspomnieli tych, którzy już odeszli do Pana, a ich droga życia choć przez chwilę łączyła się ze szkołą. Prosili o zdrowie dla chorych i potrzebujących, a w szczególności dla pana Andrzeja.
Część artystyczna przygotowana przez uczniów uświetniła uroczystość. Występujące w anielskich strojach przedszkolaki błyszczały na scenie. Podniosłe słowa wypowiadane przez drobne dzieciny rozgrzewały serca i napawały radością, kolędy budziły zachwyt. Klasy IV i V przygotowały jasełka w nowoczesnej odsłonie, a klasa VI okolicznościowe wiersze. Wspólnie zaśpiewali staropolskie kolędy i pastorałki. Klasy edukacji wczesnoszkolnej pokazały zaś betlejemski żłóbek odwiedzany przez postaci z bajek. Oczom publiczności ukazał się więc piękny Czerwony Kapturek, rodzeństwo Jaś i Małgosia, Smerfetka i Calineczka.
Wychowawcom występujących grup, opiekunom organizacji uczniowskich, pracownikom szkoły należą się słowa wdzięczności za wkład pracy i zaangażowanie w przygotowanie przedstawień oraz świątecznych dekoracji, których wystawa uświetniła opłatkowe spotkanie. Wykonane przez dzieci makaronowe choinki, drzewka, cekinowe aniołki, pachnące żywym świerkiem stroiki były podziwiane i szeroko komentowane.
Wigilia środowiskowa zakończyła się przy suto zastawionym postnymi potrawami stole. Tu każdy zgodnie z tradycją przyniósł z domu potrawę, którą chciał się podzielić z innymi. Były więc i racuchy, i ryba, i śledź. W misach pachniała kapusta, kusiła słodka kutia. Na białym obrusie pstrzyły się pomarańczowe mandarynki i złote orzechy. Makowiec wybornie smakował z gorąca herbatą.
Długo, wśród migoczących świec snuła się kolęda. Nikt się nie spieszył, choć obowiązków zapewne nikomu nie brakuje. Każdy na chwilę zatrzymał się, zadumał. Może wspominał, może planuje, podsumowuje, a może….. czeka?